Trenażer

mialo byc 200, ale jakos zaniemoglem. od ponad tygodnia bylem chory. wydawalo mi sie ze juz wyzdrowialem.
kilkugodzinna jazda za Jelitkiem z srednim tetnem 206bpm znacznie przekracza moje mozliwosci :)
Cos sie stalo i musze to przebadac. Takie tetna nie sa normalne, ale niestety prawdziwe. Jak u szczura. od 190 na zjazdach do 240 na podjazdach :-D
Ilosc kalorii tez oczywiscie nie jest prawdziwa, bo jechalem powolutku tak na oko 400kcal/godzine.
ale przynajmniej nie mam juz kataru...

Z wreszcie uruchomionym polarem pozwoliłem sobie przycisnąć nieco mocniej podczas powrotu do domu. Starałem się przez tą godzinę jechać w miarę mocno, tak w okolicach progu. W czasie specjalnie tego nie widać, bo i też nieprzyjaźnie w twarz wiało, ale dzięki temu było z czego dokręcać na zjazdach, co znacznie podniosło średnie tętno i trening przez to stał się pełniejszy.

Kolejny rekordowo szybki przejazd do pracy. Tym razem trochę wiatr i warunki na drodze sprzyjały, ale za to nie śpieszyłem się zbytnio, w końcu co ja do pracy będę się śpieszył?

podobnie jak rano, jechało się wyśmienicie. a przy okazji leciutko pomagał wiaterek. stąd kolejny mały rekordzik.

brak wiatru, optymalna temperatura, wilgotność, cztery dni aktywnego wypoczynku i oto życiowy czas dojazdu do pracy.
do wjazdu w miasto (rondo ofiar katynia) czas 54 minuty co przy dystansie prawie 35km daje średnią 38km/h.

dzisiaj była ładna pogoda, praktycznie bez najmniejszego wiatru. jechało się świetnie. w zeszłym roku wydawało mi się, że fajnie by było regularnie wykręcać na tej trasie czasy poniżej 1,5h. dzisiaj 1:15h, w tym roku najgorszy czas 1:20h. ciekawe ile jeszcze da się urwać. z 5 minut chyba da radę, ale wcześniej jakąś rozgrzewkę musiałbym zrobić, a nie w trakcie. no i pogoda musi być jak dzisiaj :-D

olkusz - ogrodzieniec - pilica - zarnowiec - przez wsie - sedziszow - wodzislaw - przez wsie - ksiaż - słomniki - skała - jerzmanowice - olkusz.
dzis wolniutko, bo z poczatkujacym szwagrem. za to dobrze odpoczalem.