wycieczka ze szwagrem po okolicznych wsiach i miasteczkach. była i skała, i charsznica, i pilica, i ogrodzieniec, i olkusz nawet się po drodze trafił.

olkusz - skała - iwanowice - zielonki - krakow - olkusz
z Waldkiem, Jelitkiem i Tomkiem

korzystając z porannej jeszcze ładnej pogody. dość fajnie się jechało, mimo że bez lemondki. na podjazdach widać wyraźną poprawę. trening na słowackich górkach i 5 kilo mniej wagi robi swoje. końcówka była już z wiejącym wiatrem i to z tej "kolarskiej" strony. a na górce w woli kalinowskiej kroił się rekordowy czas.

do Przeginii i potem pętelka ze szwagrem.

Echh, jaka to jest ładna pętelka. Zwłaszcza rankiem kiedy termometr pokazuje za dużo.

Będkowska - Kobylańska, etc. Ognisko, kiełbasa, piwo. Luz.

Dzisiaj bez lemondki. Jedzie się wolniej o jakieś 2km/h na zjazdach a zwłaszcza na płaskim. Na tej trasie to strata jakiś 2 minut. Bez lemondki wychodzi nieco wyższa kadencja, więc i dynamika lepsza, dlatego czas miałem taki jak zwykle. Ale okupione to było wyższą mocą średnią, czyli i nieco większym spalaniem. Najbliższe wyjazdy będą jeszcze weryfikowały moje spostrzeżenia.

olkusz - ogrodzieniec - żarnowiec - wolbrom - olkusz.

Przygotowania do R.A.C.E czas zacząć. Po Puławach śladu zmęczenia nie ma, o czym świadczy kolejny rekordzik trasy mimo pogody!

z Krakowa zabrano mnie w doborowym bikeholikowym towarzystwie, więc dokładnie nie wiem którędy, ale były Sułkowice, Harbutowice, Dobczyce, i do Krakowa. Podjazdy rzeczywiście dłuższe niż na Jurze, ale suma przewyższeń nie imponuje. Spodziewałem się większej wartości przewyższenia.