Z wreszcie uruchomionym polarem pozwoliłem sobie przycisnąć nieco mocniej podczas powrotu do domu. Starałem się przez tą godzinę jechać w miarę mocno, tak w okolicach progu. W czasie specjalnie tego nie widać, bo i też nieprzyjaźnie w twarz wiało, ale dzięki temu było z czego dokręcać na zjazdach, co znacznie podniosło średnie tętno i trening przez to stał się pełniejszy.

Kolejny rekordowo szybki przejazd do pracy. Tym razem trochę wiatr i warunki na drodze sprzyjały, ale za to nie śpieszyłem się zbytnio, w końcu co ja do pracy będę się śpieszył?

brak wiatru, optymalna temperatura, wilgotność, cztery dni aktywnego wypoczynku i oto życiowy czas dojazdu do pracy.
do wjazdu w miasto (rondo ofiar katynia) czas 54 minuty co przy dystansie prawie 35km daje średnią 38km/h.

podobnie jak rano, jechało się wyśmienicie. a przy okazji leciutko pomagał wiaterek. stąd kolejny mały rekordzik.

dziś miałem dobre wiatry.